Kobieta informatyk ???
W ramach obchodów 70 lecia rozwoju informatyki w Polsce,
Polskie Towarzystwo Informatyczne przygotowując
debatę Kim jest współczesny informatyk?
postanowiło zebrać kilkanaście wypowiedzi na ten temat.
Niebawem zostaną one opublikowane w materiałach PTI.
A poniżej wypowiedź dr.inż. Małgorzaty Kalinowskiej-Iszkowskiej.
W dyskusji o informatykach rzadko wspomina się o informatyczkach, których kiedyś proporcjonalnie w informatyce było więcej. Za wieloma znanymi projektami z poprzednich lat stały panie, które swoją wytrwałą pracą osiągały sukcesy. A potem o nich zapominano.
Od lat podejmuje się starania o zwiększenie liczby kobiet w informatyce, która jest dziedziną nie wymagającą siły fizycznej, mazania się w oleju czy smarach, łażenia po rusztowaniach czy wędrowania po polach. Efektów jednak nie widać, chociaż liczba kobiet dźwigających ciężkie laptopy w okolicach biurowców jest znacząca.
Istnieją różne teorie tego stanu rzeczy. Najprostsza, to powielanie stereotypów, że kobiety do tego się nie nadają. Że kobietom nie chce się podejmować tak ciężkich studiów, wymagających poświęcania czasu nauce programowania. Pewną odmianą tej teorii jest stwierdzenie, że z natury rzeczy kobiety, a raczej dziewczyny nie są aż tak zafascynowane naukami ścisłymi i dłubaniem przy programach. Ale typowo kobiece cechy jak skrupulatność i drobiazgowość pozwalają pisać programy wyrafinowane i dające samozadowolenie. Gorzej z uznaniem tego w środowisku.
Inna teoria mówi, że obecnie informatycy, a szczególnie ci zorientowani na programowanie, mają cechy autystyczne, gdyż tylko wtedy są w stanie ogarnąć te tysiące parametrów i ustawień oraz zrozumieć co się tam w środku komputera dzieje, jak na ekranie nic się nie zmienia. Nic ich nie jest w stanie rozproszyć ani wyrwać ze stanu skupienia niezbędnego do konsekwentnego realizowania założeń programowych. I ta teoria się broni – trzeba mieć „nieco fioła”, aby poświęcać tyle czasu na dłubanie w programach, albo w strategicznych grach komputerowych.
Przypisuje się informatykom, jeśli nie fioła to cechy autystyczne lub „przynajmniej” syndrom Aspergera. Stąd problemy z komunikacją z otoczeniem. Nie potrafimy mówić o swoich sukcesach bo nie wydaje się nam to istotne. W dobie celebrytów, marketingu, reklamy wypadamy blado. Złotouści prawnicy, pewne siebie humanistki oraz uzdolnieni artyści błyszczą jak diamenty. A my nie rzucamy się w oczy. A nawet jeśli przełamiemy swoją nieśmiałość i spróbujemy przedrzeć się przez gąszcz stereotypów, barier i uprzedzeń, to zabraknie zainteresowania i woli aby wniknąć w to co mamy do przekazania światu. Chyba, że przekaże to kto inny. A wtedy to już nie my…..
Ale też nie cała informatyka opiera się na tak zaawansowanym programowaniu czy ogarnianiu złożonych systemów. Potrzebni są tutaj też informatycy precyzyjnie porządkujący dokumentację systemu, zasady jego użytkowania i kontrolowania działania. Potrzebni, potrzebne są projektantki systemów o funkcjonalności akceptowalnej przez zwykłych, przeciętnych użytkowników takich jak dzieci, kobiety, humaniści i seniorzy.
I tutaj spotykamy trzecią teorię małej liczby chętnych do studiowania i zajmowania się profesjonalnie informatyką. Brakuje prezentowania rozwiązań informatycznych opracowanych przez kobiety, osiągające sukcesy w pracy naukowej oraz w biznesie informatycznym. O dziwo nie brakuje wzorców, ale brak jest wiedzy o kobietach odnoszących sukcesy w tej dziedzinie. Większość woli odkrywać Amerykę niż stwierdzić, że już ją odkryto.
Z kolei w europejskich organizacjach, takich jak Digital Women, aktywnie działają kobiety o wykształceniu humanistycznym – bo która informatyczka będzie miała na to czas. Niestety, w dyskusji o zwiększeniu liczby informatyczek, musimy chyba stwierdzić, że nie ma takiej możliwości ani chyba nawet potrzeby. Jest w populacji kobiet jakiś – niewielki procent – dziewcząt zdeterminowanych do studiowania informatyki i te sobie dobrze radzą i na studiach i w pracy zawodowej. Mają co prawda nieco „pod górkę”, gdyż koledzy informatycy nie są aż tak przyzwyczajeni, jak w innych zawodach, do ich obecności – i jak wspomniałam – są też nieco autystyczni, zamknięci w sobie, stąd czasem bywają kłopoty w relacjach. Ale za to mają ogromną satysfakcję ze swojej pracy i poczucie spełnienia zawodowego. Posłużę się chociażby przykładem informatyczki z Polski szefującej w Kanadzie zespołowi programistów złożonemu z Chińczyków i Hindusów .
Wracając na nasze podwórko, w obecnej dobie społecznego ścierania się poglądów na rolę kobiety w społeczeństwie i w rodzinie – od samorealizujących się singielek, poprzez wysublimowane rodzinne partnerstwo, do modelu matki Polski z gromadką dzieci – trudno jest nawet wyrokować co możemy zrobić w tej materii. Reasumując, myślę, że powinniśmy w szerszym stopniu promować informatyczki, pokazując ich sukcesy oraz drogę życiową, nierzadko trudną i podatną na porażki. Dbać o ich równe traktowanie w projektach, wskazując jak cenny jest ich udział w pracach zespołów. Dzięki wrażliwości, empatii i zdolnościom organizacyjnym uzupełniają w nich brakujące cechy i umiejętności. Tak zwany pierwiastek żeński daje o sobie znać.
Po wielu latach pracy w zespołach zdominowanych przez mężczyzn, włączyłam się do prac w organizacjach kobiecych, w poszukiwaniu pierwiastka żeńskiego. I muszę się przyznać, że najlepsze są zespoły…mieszane.
Małgorzata Kalinowska-Iszkowska