Czy jesteśmy narodem inteligentnym?
Dr Stefan Iszkowski
Poniższy list dr Stefan Iszkowski napisał w kwietniu lub maju 1959 roku do Redakcji Echa Krakowa, ale go wtedy nie opublikowano (zwrócono do Autora). W liście tym Stefan Iszkowski zawarł informacje z listopada 1918 roku, kiedy był Członkiem Tymczasowej Rady Stanu, a potem Rady Regencyjnej, biorąc aktywny udział w tworzeniu Niepodległej Polski. Wiele z podanych w tym liście stwierdzeń jest dzisiaj dalej aktualnych. (WBI).
W feljetonie "Budzę się w kolorze szarym" (Echo Krakowa z 25.III.59) Tadeusz Robak odpowiadając na list P.Barbary z Nowej Huty, pozostawia bez odpowiedzi zadane mu w tym liście pytanie: „Czemu nie jesteśmy narodem czystym i inteligentnym?"
Zastanawiając się nad tym pytaniem przypomniałem sobie rozmowę z Niemcem, starszym, bardzo poważnym człowiekiem, który pracując parę lat w Warszawie na wysokim i eksponowanym stanowisku, miał sposobność poznać Polaków i w rezultacie miał, zdaje się, o naszej inteligencji lepsze mniemanie, niż ma P. Barbara z Nowej Huty. Zaimponowaliśmy mu nawet wyraźnie pewnym wyczynem (nie sportowym), który niewątpliwie dobrze świadczy o inteligencji nie tylko jednostek, ale przeciętnych Polaków.
Było to w czasie pierwszej wojny. Jak wiadomo Kongresówka była wtedy okupowana przez Austrię i Niemcy. Austria zajmowała południową część, Niemcy północną z Warszawą, Gdy w grudniu 1916 r. stworzono tzw. Tymczasowa Radę Stanu, do której obaj okupanci przydzielili po trzech swoich przedstawicieli (komisarzy), Ja będąc wówczas austriackim urzędnikiem administracyjnym zostałem wydelegowany do Warszawy jako jeden z austriackich komisarzy. Po zlikwidowaniu Tymczasowej Rady Stanu i powołaniu do życia Rady Regencyjnej austriacka Naczelna Komenda Armii zamianowała mnie "Delegatem C.K. Zarządu Wojskowego przy Rządzie Polskim". Pełniąc te funkcje stykałem się oczywiście z niemieckim "Zarządem cywilnym przy Generalnym Gubernatorstwie", m.i. z zastępcą szefa tego zarządu, tajnym starszym radcą rządu (Geheimer Oberfegierungsrat) von Ueberschaer.
Do 10 listopada 1918 r. udawałem wobec Niemców w porozumieniu z rządem polskim - austriackiego delegata. 11 listopada udałem się do ich urzędu przy Placu Saskim jako wysłannik rządu polskiego w celu “wyproszenia" ich w przyspieszonym tempie. Większość Niemców wyjechała wtedy czym prędzej do Niemiec, niektórzy jednak bojąc się zapewne Rad robotniczo-żołnierskich w Niemczech, a przekonawszy się już, że my ich nie mordujemy, poprzebierali się w wypożyczone czy w jakiś inny sposób zdobyte ubrania cywilne i zatrzymali się jeszcze w Warszawie. Jednym z nich był wyżej wspomniany tajny radca von Ueberschaer.
Skan oryginalnej pierwszej strony gazety Monitor Polski z dnia 11 listopada 1918 roku. W lewej kolumnie widzimy komiunikaty Rady Regencyjnej. Ostatni na dole informuje o postanowieniu mianowania Dr. Stefana Iszkowskiego - Szefem Sekcji w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. |
W jakiś tydzień później spotkałem go przypadkiem na ulicy. Przywitawszy się zaczął rozmowę od tego, że wyraził swój podziw, jak my ,Polacy, odebrawszy im administrację i usunąwszy z urzędów wszystkich Niemców, daliśmy sobie ze wszystkim tak doskonale radę, że przecież nie mieliśmy swoich ludzi, bo przed wojną jedynie na kolei warszawsko-wiedeńskiej byli polscy urzędnicy i tych Rosjanie cofając się zabrali z sobą, Że przybyła wprawdzie w ostatnich czasach do Warszawy pewna ilość polskich urzędników z Galicji, ale niewielu, a mimo wszystko w nieprawdopodobnie krótkim czasie wszystko ruszyło - "ist alles in Schwung gekommen“.
Słowem, rozpływał się nad nami i w końcu powiedział - wyrwało mu się to zapewne mimo woli - "My (Niemcy) byśmy tego nie potrafili. Na to ja - czując się jako "zwycięzca" mocny- powiadam:" Naturlich nicht (naturalnie że nie). To go ubodło i zapytał wyraźnie niekontent: "Dlaczego naturalnie nie?". Bo widzi Pan – odpowiedziałem mu - między nami jest taka różnica: jeżeli ja wezmę najlepszego niemieckiego zegarmistrza i najlepszego polskiego zegarmistrza i każę im zrobić zegary, to nie wiem, który z nich zrobi lepszy zegar, ale jeżeli ja wezmę niemieckiego fryzjera i polskiego fryzjera i każę im zrobić zegary, to niemiecki fryzjer powie: "Ja się tego nie uczyłem i nie mam pojęcia jak się do tego zabrać, a polski fryzjer powie - Nie święci garnki lepią, dlaczego ja bym nie miał zrobić zegara i zrobi zegar”. „Rzecz jasna, że on nie będzie doskonały, ale to będzie zegar - on będzie chodził.".
Zamyślił się Ueberschaer, myślał, myślał - w końcu wydusił z siebie z westchnieniem: „Da können Sie recht haben (może pan ma rację)”. Potem już nic nie mówił i na najbliższym rogu pożegnał się o wiele chłodniej niż był się przywitał. Miałem wrażenie, że jest wściekły. Nie miał on żadnego powodu się mnie bać ani chcieć mi się przypodobać i z pewnością nie kierował się sympatią do Polaków. Był po prostu prawym człowiekiem i nie potrafił nie przyznać mi racji.
Tak to Polacy pokazali wtedy Niemcom co umieją, Wiadomo zresztą że Polak wiele potrafi, jeżeli chce albo musi. Wiadomo na przykład, że nasz robotnik jest za granicą ceniony, nie tylko dzięki temu, że jest tańszy i w ogóle mniej wymagający, niż robotnicy na zachodzie, ale iż dlatego, że się wyróżnia zdolnością. A wielu naszych naukowców, inżynierów, wojskowych, artystów i innych mężczyzn i kobiet wybija się i zdobywa sławę nie tylko w kraju ale też i zagranicą. Powiadają, że my jesteśmy specjalistami od improwizacji. Być może, ale to jest plus a nie minus. Bo jeśli przeciętny Polak potrafi coś nawet bez przygotowania, na poczekaniu dobrze zrobić, to mając więcej czasu i odpowiednie wyksztalcenie potrafiłby to oczywiście jeszcze lepiej wykonać. A jeżeli w korzystniejszych warunkach pracuje gorzej, to mu brak wytrwałości, a nie inteligencji.
Wracając jeszcze do tego radzenia sobie bez urzędników, które Ueberschaer tak podziwiał, to rzeczywiście w tym pierwszym okresie dokonywało się małych cudów. Nie tylko do niższych urzędów, ale nawet do Ministerstwa brało się ludzi skąd się dało. A potem można było czasem obserwować jak wykonywany zawód kształtuje człowieka, a m.i. wpływa na jego styl. Bo „styl to człowiek”.
Pamiętam, jak pewnego razu przeczytawszy jakieś pismo, powiedziałem do urzędnika, który je przyniósł, że styl tego pisma jest dziwny, przypomina coś jakby miesienie pigułek. A on w śmiech: “Bo to aptekarz, nasz nowy referent". To bylo zabawne, ale zarazem i charakterystyczne. Przeciętny Polak - przeciętny, bo takich było więcej - wykształcony w całkiem innym fachu, pracował w ministerstwie po krótkim czasie prawie jak stary urzędnik. Przeciętny Niemiec by czegoś podobnego nie dokazał. Jednym słowem, moim zdaniem można śmiało stwierdzić, że jeśli chodzi o inteligencję, to nie mamy powodu się wstydzić. Wytrzymujemy porównanie z innymi narodami.
A dlaczego my mimo to tak często postępujemy, jak gdybyśmy byli nieinteligentni. Dlaczego np. Niemcom na różnych polach pracy nie dotrzymujemy kroku? Melchior Wańkowicz wspomina w "Na tropach smętka " o takim "haśle", które widział w Niemczech (cytuję z pamięci, więc może niedokładnie): “Und handeln sollst du so; als hinge von dir und deinem Tun allein das Schicksal ab deutschen Dinge und die Verantwortung wär dein” (Czyń tak, jak gdyby jedynie od ciebie i twego postępowania zależały losy spraw niemieckich i ty byś był za nie odpowiedzialny.) Możemy śmiało przyjąć, że znaczny procent Niemców postępuje zgodnie z tym hasłem. I w tym ich siła i tajemnica ich sukcesów.
A my? - Raz po raz przychodzi mi na pamięć inny wierszyk, który Dymsza w jakimś starym filmie wygłaszał: "Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno; już jestem taki zimny drań". Otóż to: w tym jest chyba rzeczy sedno, że wśród nas jest widocznie wielu takich, którym jest wszystko jedno. Trzeba naród “przeszkolić", systematycznie i mądrze go wychować. Oczywiście nie tylko apelami i hasłami, które, choćby były najmądrzejsze i najpiękniejsze, niewiele pomogą padając na nieprzygotowany grunt. Na ludzi nastawionych na "jest mi wszystko jedno” nie mogą działać. A gdy ogół Polaków będzie tak postępować, jak postępują Niemcy i różne inne narody, to z pewnością już nikomu przez myśl nie przejdzie się zapytać, czemu nasz naród jest nieinteligentny.
I z czystością będzie wtedy - nawiasem mówiąc - z pewnością też inaczej.