U(s)prawnienia mObywatela
Na mój gust w ustawie o aplikacji mObywatel występuje zbyt wiele poważnych niezgodności. Zwłaszcza, że dotyczą one danych osobowych, a te według RODO powinny być jednoznacznie wymienione w ustawie, jeżeli są zbierane czy prezentowane przez administrację państwową.
Opublikowano w CRN 2023/7
W poprzednich zBITkach przy okazji prezentacji restytucji Ministerstwa Cyfryzacji przedstawiłem aplikację mObywatel, która ma się stać w przyszłości podstawowym formalnym dokumentem tożsamości obywatela w Polsce. W tym czasie w Sejmie przegłosowano ustawę o aplikacji mObywatel. Poparło ją 436 posłów, a tylko 9 było przeciw, twierdząc, że jest to ustawa wprowadzająca inwigilację obywateli. Następnie w Senacie sformułowano ponad 40 poprawek, z których znacząca część została zaakceptowana przez Sejm. Prezydent podpisał ją 14 czerwca. Spróbuję przyjrzeć się jej treści jako zwykły obywatel – w końcu nie jestem prawnikiem.
Zacznijmy od definicji – na przykład takiej, że „dokument mobilny” to „dokument elektroniczny obsługiwany przy użyciu usługi udostępnianej w aplikacji mObywatel”. Czy oznacza to, że nie będzie już żadnych innych podobnych aplikacji mobilnych? Dziwi mnie takie podejście, ale oczywiście zawsze można znowelizować nową ustawę – w Sejmie nie takie rzeczy się dzieją.
Korzystanie z aplikacji mObywatel jest bezpłatne i dobrowolne oraz można z niej zrezygnować. Pytanie, co mają zrobić obywatele, którzy pragną używać tej aplikacji, ale nie stać ich na drogie smartfony? No cóż, znalazłem dla nich najtańszy, za 299 złotych z Androidem (kosztów eksploatacji nie liczę). Tak czy inaczej, tylko wybrani będą mogli skorzystać z tej dogodności. I chociaż według danych ministerstwa już 10 milionów obywateli pobrało tę aplikację, to zasadne jest pytanie, czy faktycznie jej używa? Ja od chwili pobrania nie miałem takiej okazji.
Idźmy jednak dalej. Otóż w artykule 7.1 czytamy, że: „Dokument mObywatel zawiera: dane użytkownika aplikacji mObywatel pobrane z rejestru PESEL: nazwisko i imię (imiona), numer PESEL, datę urodzenia, obywatelstwo, imię ojca, imię matki; fotografię użytkownika aplikacji mObywatel pobraną z Rejestru Dowodów Osobistych; numer, serię, datę wydania i termin ważności”. Hmm, no to dlaczego w mojej aplikacji mObywatel dodatkowo są podane: nazwisko rodowe, płeć, nazwisko rodowe ojca, nazwisko rodowe matki, miejsce urodzenia, kraj urodzenia (puste), zameldowanie na pobyt stały (adres i data zameldowania), numer dowodu osobistego, organ wydający i data ważności dowodu. Jak należy to rozumieć?
Czy dane te, wobec braku wykazania w ustawie, zostaną wycofane? Czy dane w aplikacji mogą się różnić od danych w dowodzie? W nowych dowodach osobistych nie ma już adresu zameldowania, a w starych i nowych nie ma nazwisk rodowych rodziców. Pytaniem jest też, dlaczego nie ma pola własnoręcznego podpisu osobistego, który jest w dowodzie osobistym i dalej jest wymagany przy składaniu wniosku o nowy dowód, że już o odcisku palca nie wspomnę? Czy już mamy tylko używać podpisu zaufanego lub kwalifikowanego podpisu elektronicznego?
Na mój gust występuje tu zbyt wiele poważnych niezgodności. Zwłaszcza, że dotyczą one danych osobowych, a te według RODO powinny być jednoznacznie wymienione w ustawie, jeżeli są zbierane czy prezentowane przez administrację państwową. Przyjmując więc treść art. 7.1 za podstawę, zakres danych osobowych obecnie prezentowany w aplikacji mObywatel będzie musiał być (a na pewno powinien) od ręki zaktualizowany. Trochę to zagmatwane, więc najkrócej rzecz ujmując, ta ustawa w wielu miejscach nie jest ani przejrzysta, ani zrozumiała. A była procedowana od czerwca 2022 roku…
Aktualnym ograniczeniem stosowania aplikacji mObywatel jest fakt, że nie jest uznawana jako dowód tożsamości obywatela w wielu instytucjach i organach państwowych. W ustawie jest zapisane, że „jeżeli z przepisu prawa wynika obowiązek stwierdzenia tożsamości lub obywatelstwa polskiego na podstawie dokumentu tożsamości, w szczególności na podstawie dowodu osobistego, obowiązek ten uznaje się za spełniony w przypadku stwierdzenia tożsamości lub obywatelstwa polskiego na podstawie dokumentu mObywatel”. Chciałoby się rzec brawo, o to właśnie chodziło, ale niestety następny punkt ustawy stwierdza, że w uzasadnionych okolicznościach „dla zapewnienia niezbędnego poziomu pewności i bezpieczeństwa” dokument mObywatel nie może być uznany. A Rada Ministrów w drodze rozporządzenia określi takie przypadki (np. sądy, notariusz etc.) i Sejm do tego nie będzie potrzebny.
Zatem drogi obywatelu, oprócz smartfona noś też plastikowy dowód osobisty, a szczególnie jak jedziesz za granicę, bo nigdzie poza Polską aplikacji mObywatel nie uznają. A można by na przykład na początku porozumieć się z Estonią, aby na zasadach wzajemności akceptować elektroniczne dokumenty tożsamości. Oni mają podobne rozwiązanie w telefonie z wykorzystaniem karty SIM.
Podobnie Rada Ministrów może wskazywać w rozporządzeniu zakres danych (zgodnie z art. 52 Konstytucji powinno to być opracowane na podstawie ustawy) i rejestry teleinformatyczne, które mogą być podłączone do tej aplikacji. W tej ustawie już wskazano zakres danych z rejestrów legitymacji uczniów, studentów oraz nauczycieli, lekarzy, dentystów, a także posłów i senatorów (w poprawkach zażyczyli sobie też wydania karty z tworzywa sztucznego!). Określono również możliwość zdefiniowania usług e-Urzędu Skarbowego dostępnych z tej aplikacji. Uff, robi się tłoczno w aplikacji mObywatel…
Omawiana ustawa jednocześnie nowelizuje ustawę o prawie jazdy i o kierujących pojazdami. Wprowadza ona pojęcie tymczasowego prawa jazdy, które można uzyskać natychmiast po zdaniu egzaminu, poprzez wprowadzenie go do aplikacji mObywatel z odpowiednimi danymi. Po wyjściu z WORD-a można wsiąść do bryki i gaz do dechy. Jest ono jednak ważne tylko 30 dni, gdyż w tym czasie należy wyrobić sobie stałe prawo jazdy w plastiku. A to można obecnie wprowadzić do aplikacji mObywatel, co ciekawsze ze zdjęciem z dowodu osobistego. Jak wiadomo, obecnie nie musimy już wozić ze sobą prawa jazdy (plastikowego czy elektronicznego), bo policja może to sprawdzić w swoim systemie (czasem ich system ma dane inne od danych w CEPiK-u). No to po co nam to prawo jazdy w plastiku, a szczególnie po co mamy go wszyscy wymieniać na nowe w najbliższych latach? Może tylko niech ci wyjeżdżający za granicę wyrobią sobie to plastikowe.
Czy rozumiecie te kombinacje administracji, o co tutaj chodzi – czy może tylko o zebranie opłat za czynności urzędowe? Przykładowo wydział komunikacji na Mokotowie jest w takim samym stanie jak był za czasów rejestracji naszego pierwszego „malucha” (fiata 126p) w 1976 roku. Na urzędowych biurkach pojawiły się komputery z drukarkami, ale archiwum papierowe dalej znajduje się w piwnicy, do której urzędnicy wędrują po dokumenty, bo są ważniejsze od zapisów w CEPiK-u.
Czy po podpisaniu tej ustawy moja wiara w bezpieczeństwo powszechnego użytkowania aplikacji mObywatel wzrośnie? Oczywiście rozwój informatyzacji zawsze mnie cieszy. Jednak wobec dość częstych utrat smarfonów trzymanych w ręku lub tylnej kieszeni – jestem zaniepokojony brakiem możliwości zidentyfikowania tożsamości w sytuacji krytycznej. A jeszcze weźmy pod uwagę, że właściciel tegoż smartfona z wielu powodów – zemdlenia, upojenia, bez okularów – nie jest w stanie wpisać hasła w takiej sytuacji, to nawet policja czy ratownicy nie mogą się dowiedzieć, kto zacz. Dalej jestem sceptyczny wobec powszechności użytkowania aplikacji mObywatel, ale chylę czoła przed tymi z Was, którzy używają tej aplikacji z pewną wyższością nad „plastikowcami”. A że apkomania kwitnie, bo nawet na 2-dniową konferencję uczestnicy powinni ściągnąć odpowiednią apkę, to dlaczego nie promować mObywatela?
UWAGA: Po uruchomieniu 14 lipca możliwości wymiany starej apki mObywatel (wersja 1.0) na nową zgodną z podpisaną ustawą pojawiło się sporo błędów z jej ładowaniem oraz użytecznością oraz posypało się wiele pytań formalno-prawnych. Znowu okazało się że jest to jednak jeszcze wersja prototypowa.
PS. Nie korzystałem z żadnego GPT, korzystałem z treści ustawy i własnej głowy.