Komentarz katalog wpisów zbitki WBI

Syndrom FTY

data wpisu: 2017.04.22 | data publikacji: 2011.06.16

Treść tego eseju została powtórnie złożona w dniu 22.04.2017 ze zweryfikowaniem odwołań do stron internetowych – w [] podaję ich stan aktualny – przyp. WBI.

Tezą tego eseju jest wykazanie konieczności podjęcia działań na rzecz opracowania europejskich portali społecznościowych podobnych, a najlepiej lepszych od sławnych i już powszechnie uznanych portali FTY – Facebooka, Twittera, YouTube i innych im podobnych.

Pani Komisarz Neelie Kroes stale w swoich przemówieniach podkreśla konieczność rozwoju europejskiego przemysłu teleinformatycznego (ICT) [1] - "The statistics for the economic power of ICT are little short of amazing. The sector represents one half of our productivity growth; SMEs using web technology export and grow twice as much. Over just ten years, the right broadband development could give Europe over one trillion Euros in extra economic activity, and millions of extra jobs." Równocześnie na witrynie Komisji Europejskiej [2 – dalej są i to wielokrotnie] Pani Komisarz umieszczone są loga Facebooka, Twittera i YouTube ( będziemy je dalej oznaczać jako FTY ), ale też jakiegoś portalu holenderskiego [ a tego portalu już nie ma]. Podobnie jest też na witrynach innych DG Komisji, poczynając od jej pierwszej strony.

Popatrzmy więc na witryny innych ważnych osób publicznych. The official website of British Monarchy [3 –dzisiaj to jest już całkiem nowa strona z delikatnymi logami FTY widocznymi dopiero po wejściu do menu] prezentuje Facebooka na równi z Diamond Jubilee Her Majesty, a dodatkowo też zachęca do odwiedzenia YouTube. Proszę spojrzeć na te stronę, bo aż warto. Z kolei witryna UK Home Office [4 – nie ma FTY!] wskazuje na TY i Flickr.

Uzupełnienie: W styczniu 2012 roku zauważyłem, że została zmieniona ta strona - logo Facebooka zniknęło z głównej belki, sama belka została też zmieniona. A loga Facebooka, YouTube i Flickr w postaci mniejszych ikonek znalazły się poniżej. Co prawda nie zrezygnowano z promocji amerykańskich portali społecznościowych, gdyż Jej Wysokość Królowa chce być z ludem, a lud jest na Facebooku. Nie wiem kto spowodował tę zmianę, ale pierwszą wersję tego eseju wysłałem do dwóch wpływowych osób w Anglii. Być może miałem na to pośredni wpływ. Na innych wspomnianych tutaj stronach zmian nie zauważyłem. [koniec Uzupełnienia]

Oficjalna witryna Prezydenta Francji również wskazuje na FT (brak YouTube), Flickr, Dailymotion, aplikację na telefon mobilny o wizytach Prezydenta, ale z wykorzystaniem map Google’a, a także, nie wiadomo po co, podaje link do załadowania iTunes [5 – dalej jest FTY, ale też akurat na pierwszej stronie zobaczyłem taką informację – aucun commentaire ] .

Oficjalna witryna Pani Kanclerz Angeli Merkel korzysta z TY (brak Facebooka)[6 – dalej FTY+Instagram są pod tytułowymi zdjęciami] . Ale już na przykład witryna Bundestagu nie zawiera żadnych tego typu odwołań [7 – i dalej się tego twardo trzymają]. A więc można istnieć w sieci bez odwołań do produktów korporacji zagranicznych.

Dla porządku podam, że również witryna polskiego Prezydenta odwołuje się do FTY i Flickr i nawet dodatkowo specjalnie poleca serwis Facebooka. [8 – FTY są delikatnie poszarzałe]. Po skorzystaniu z tego linka trzeba się najpierw zalogować , czyli utworzyć swoje konto na Facebooku i stać się jego użytkownikiem. Oczywiście Premier i Rząd Polski również chce być online i poleca FTY, Flickr i dodatkowo - uwaga - polskiego Blipa [9 – FTY jest nieco szare, ale intensywnie wykorzystywane do prezentacji fotosów – blip zniknął, ale twittera dalej używają] Nie zaglądam na witryny innych urzędów publicznych, bo jak takie ważne osoby zezwalają na lokowanie identyfikatorów korporacji amerykańskich i praktycznie żadnych swoich krajowych czy europejskich, to dlaczego inne urzędy publiczne mają postępować inaczej. Przecież wszyscy chcą być na czasie on-line z obywatelami, a ci już korzystają albo muszą korzystać z FTY.

Dla porządku sprawdźmy oficjalną stronę Prezydenta USA . Też odnajdujemy tam FTY, Vimeo, Flickr, iTunes, MySpace i LinkedIn Mamy więc większy wybór, ale i ciekawe co o tej promocji marki wybranych produktów amerykańskich myślą szefowie Amazona, Microsofta oraz twórcy tysięcy innych - też amerykańskich witryn. [10 – dzisiaj jest tylko logo Twittera, Instagrama i Facebooka – wybór ograniczono]. Ba, nawet US Department of Commerce promuje, bo jak to inaczej można nazwać, również FTY i Flickr [11 – już tylko f,g+ i twitter jako kanał do przesłania swoich uwag]. Również witryna CIA wskazuje na TY i Flickra [12 – i na wiele innych dla kontaktu z agencją] . Za to witryna FBI zamieszcza tylko w stopce frazę (bez pokazywania logo tych firm): Follow Us On: Facebook | You Tube | Twitter | iTunes .[13 – teraz małe loga na górnej belce] Ale – proszę tutaj pamiętać, że są to wszystko tylko produkty amerykańskie.

Dla równowagi zajrzyjmy na witrynę Prezydenta Rosji. Również znajdujemy logo FTY [14 – teraz na samym dole strony jest po rosyjsku napisany twitter oraz youtube wskazujące miejsca, gdzie są zamieszczane tweety i klipy Prezydenta] , ale jako pierwsze jest logo Bkontakte – rosyjskiego portalu społecznościowego mającego już podobno ponad 80 milionów użytkowników w kilkudziesięciu wersjach językowych. A więc jednak można zbudować wersję konkurencyjną dla Facebooka.[15 – teraz to jest portal rządowy i tak jest używany, chociaż jest też wersja po polsku – sam Medviediev używa też FTY].

Dalej już pozostawiam Czytelnikom poszukiwanie witryn pragnących być na czasie z modą na obecność w wiodących portalach społecznościowych, a tak naprawdę je promujących i przysparzających im nowych użytkowników. Takiej akcji promocyjnej sygnowanej przez czołowe postaci świata polityki oraz urzędy publiczne jeszcze w historii gospodarki nie było. Owszem czasem znane postaci promowały samochody, stroje, cygara czy inne wyroby, ale przeważnie były to wyroby lokalne.

Może czytającym wydaje się, że zwariowałem pokazując tę sytuację, ale chcę tutaj przypomnieć, że być może jest to wbrew prawu ustanowionemu w Unii Europejskiej oraz jest wbrew naszym interesom ekonomicznym – nie waham się stwierdzić, że może to być potraktowane jako sabotaż gospodarczy.

Przypominam, że istnieje dyrektywa [16] o audiowizualnych usługach medialnych, w której między innymi czytamy, że zakazany jest ukryty handlowy przekaz audiowizualny, ponieważ ma on negatywny wpływ na konsumentów. Lokowanie produktu jest dozwolone prawnie w ramach niniejszej dyrektywy, kiedy to widz zostaje odpowiednio o tym poinformowany. Lokowanie produktu jest stosowane w utworach kinematograficznych i audiowizualnych produkowanych dla telewizji, ale obecnie łatwo ten zapis rozszerzyć na utwory audiowizualne przekazywane przez Internet. W omówieniu zapisów tej dyrektywy stwierdza się, że przepisy dotyczące lokowania produktu są konieczne dla zwiększenia konkurencyjności europejskiego sektora mediów. I jeszcze wiele można napisać na podstawie tej dyrektywy, ale pozostawiam tę interpretację prawnikom. I druga sprawa – poważniejsza w swojej wymowie.

Coraz większa, częściowo przymuszana przez osoby i urzędy publiczne, liczba użytkowników tych portali zwiększa ich użyteczność dla lokowania reklam. A portale te potrafią profilować reklamy tak, że pokazują się one na właściwych rynkach promując lokalne produkty i usługi. I coraz więcej reklam promujących te europejskie usługi i produkty jest umieszczana na portalach FTY i im podobnych. I tu trzeba sobie uzmysłowić, że opłaty za publikowanie tych reklam są wtedy zbierane przez US Corporation – czyli koszty reklamy zwiększające ceny produktów i usług u nas w Unii Europejskiej są w znacznym stopniu przekazywane za granicę.

Jakie to są wartości – odwołam się do jednego z ostatnich przemówień Pani Komisarz Viviane Reding [17 – może być kłopot z dotarciem do tego przemówienia, gdyż strona ta została zarchiwizowana], która stwierdza – „Many people say, and perhaps rightly, that without online advertising, the internet would have evolved into something very different from what we know today. The evidence for the importance of online advertising in the development of the World Wide Web is quite clear. Recent data puts estimated advertising expenditure in 2009 at €14.7 billion in Europe and €16.3 billion in the US – this is an economic contribution we cannot afford to ignore.” I dalej w swoim przemówieniu, składa deklaracje że konieczne jest zapewnienie w EU między innymi silniejszej ochrony danych prywatnych, możliwości ich kontroli przez właścicieli tych danych oraz prawa do zapominania danych. W zakończeniu stwierdza – „These are the main elements of the data protection reform that I will propose early next year. I am confident that the new rules will live up to businesses and citizens’ expectations: to have a strong, consistent and future-proof framework for data protection. Europe's data protection rules must and will continue to guarantee a high level of protection and provide legal certainty to businesses, public authorities and individuals alike for generations to come.” Nie ma jednak ani słowa, jak zamierza to wyegzekwować od firm mających swoje serwery poza rynkiem europejskim. Tak przy okazji na jej stronie jest logo i link „Follow me on Twitter” - innych podobnych linków nie ma!

Również Posłowie Europarlamentu [18 – tu również może być kłopot – takie są skutki użytkowania ulotnego internetu – historia ginie, przy aktualizacji wizualnej witryn] (Europejskiej Partii Ludowej) widzą problemy w bezpiecznym użytkowaniu Internetu w EU. Oczekują oni rzetelności w wyszukiwaniu informacji przez wyszukiwarki, rzetelności sieci społecznościowych w informowaniu o ich działaniu i zbieranych informacji o ich użytkownikach, behawioralnych reklamach, anonim ości i ochronie danych osobowych – warto się z tym raportem zapoznać. Niestety raport ten jest spisem oczekiwań bez analizy istniejących na rynku usług internetowych oraz propozycji rzeczywistych możliwości wyegzekwowania tych oczekiwanych zasad. A witryna Europarlamentu [19 – jest FT, brak Y] a także grupy EPP promuje [20 – jeszcze dodali Flickr oraz Instagram] loga FTY i zachęca do ich odwiedzenia ( a więc jak mamy rozumieć ich postulaty ?).

Niestety nawet europejskie - polskie, francuskie, niemieckie i inne firmy komercyjne – będące wydawcami portali informacyjnych, e-sklepów, e-mediów i wielu innych utrzymywanych obecnie w wyłącznie lub w znaczącym stopniu z reklam, umieszczają na swoich stronach loga FTY, lub co najmniej znaczniki Lubię to z odwołaniem do FTY. To już jest kompletnie niezrozumiałe, gdyż same niszczą podstawy swojej przyszłej egzystencji, pozbawiając się w przyszłości źródła dochodu z reklam, bo te również dzięki ich "głupocie" odpłyną do FTY. Na szczęście nie wszyscy są tak nierozważni, ale to już im niewiele pomoże - fanów FTY – często z musu - przybywa coraz więcej. Czy istnieje jeszcze jakaś możliwość obrony europejskiego rynku reklamy internetowej przed jego eksportem do USA? Czy można stworzyć europejską platformę do kontaktów społecznościowych, która mogłaby odpowiednio, zgodnie z europejskimi zasadami, zbierać, chronić i zapominać dane ich użytkowników? Czy można jeszcze przekonać już miliony europejczyków do porzucenia FTY?

Wielu odpowie, że nie ma już odwrotu bo nie ma też europejskiej alternatywy dla FTY. Ale też w informatyce moda na produkty przemija szybciej niż moda na stroje. Trzeba tylko zaoferować coś nowego, fascynującego - europejski portal społecznościowy funkcjonalnie ciekawszy od FTY. Korzystając z funduszy programów strukturalnych i ramowych oraz przekonując (za nieco mniejszy poziom regulacji) wiodących europejskich operatorów telekomunikacyjnych można w krótkim czasie uzyskać taki produkt. Bo nie jest to produkt zbyt informatycznie skomplikowany, aby europejscy informatycy sobie z nim nie poradzili.

Jeżeli udało się w Europie zbudować serię modeli Airbusa – samolotu konkurencyjnego podobnego ale nie takiego samego jak Boeing, to zaimplementowanie i upowszechnienie ciekawego portalu społecznościowego nie powinno być problemem. Co więcej takich portali już wiele w Europie istnieje, ale nie mają szansy przebić się do powszechnej świadomości, bo nikt o dużym stopniu zaufania społecznego – w imię ochrony konkurencyjności – nie chce ich wspierać. Dlatego warto podjąć wysiłek nad zbudowaniem spójnego zbioru takich europejskich portali, a potem trzeba tylko grzecznie ale stanowczo poprosić wszystkich wielkich europejskiego świata - Her British Majesty, Komisarzy UE, Prezydentów i Premierów i tych wszystkich co dzisiaj tak promują FTY, aby zmienili swoje przyzwyczajenia i zaczęli promować ( można nawet wtedy dać okres karencji na zakaz lokowania tych produktów na witrynach osób publicznych) europejską wersję: xxxxBook, xxxWhistle i xxxxTube, tak aby przekonać do ich używania większość z 500 mln populacji Europejczyków, a może też Amerykanów :-)

Uwaga końcowa: Prezentując syndrom FTY, pozostawiłem na boku wiele innych jeszcze podobnych problemów związanych z globalnym funkcjonowaniem Internetu. Wskazując na portale US Corporation jako obecnie głównych beneficjentów nowej mody społecznościowych portali z braku konkurencji europejskiej, chciałem jedynie pokazać konieczność stworzenia takiej konkurencji, nie ograniczając w jakikolwiek administracyjny sposób działalności portali amerykańskich. Europejskie linie lotnicze korzystają zarówno z Airbusów jak i Boeingów, zresztą podobnie jak linie amerykańskie.

Dr inż. Wacław Iszkowski Member of ISTAG