O systemie biletowym na Pendolino
W poprzednim tygodniu miałem okazję przejechać się w poniedziałek na trasie Warszawa-Kraków i z powrotem Pendolino, a następnie w sobotę na trasie Bruksela-Paryż Thalysem.
Thalys jest operatorem pociągów dużej prędkości (TGV) na obszarze Belgii, Holandii i częściowo Niemiec oraz Francji. Eksploatuje ponad 20 jednostek TGV, starszej generacji. Między innymi obsługuje nimi trasę Amsterdam-Bruksela-Paryż, przy czym jednostka z Amsterdamu łączy się z jednostką w Brukseli i razem już mkną do Paryża. W powrotnej drodze rozdzielają się w Brukseli. Trasę 260 km pociąg pokonuje w ciągu 1 godz. 20 minut – czyli średnio z prędkością 200 km/godz., przy czym na terenie Belgii jedzie wolniej i przyśpiesza do 300 km/godz. na francuskich torach TGV.
Bilety na Thalysa można kupić na ich stronie internetowej, przy czym przydział miejsc (nie ma możliwości wyboru) jest dokonywany dopiero po opłaceniu biletu – niestety z Polski biletu nie dało się opłacić. Musieliśmy skorzystać z rezydenta w Brukseli. Miejsca zostały przydzielone razem, ale nie można było wybrać miejsc z kierunkiem jazdy. Wydrukowane lub zapisane w smartfonie bilety są imienne – są one sprawdzane w pociągu lub przed wejściem jeszcze na peronie, ale dokumentu tożsamości nie trzeba pokazywać.
W pociągu jest Wi-Fi dostępne przez 15 minut, po czym trzeba znowu się logować. Wtedy też pokazywana jest aktualna prędkość pociągu oraz jego lokalizacja w terenie. Istnieje aplikacja Thalys, ale z kolei nie działa tamże polski Applestore i nie można jej zainstalować. Ot takie ujednolicanie rynku Europy. Sam pociąg z wygodnymi fotelami, nawet w klasie Comfort.2. W czwartym wagonie jest słabo zaopatrzony barek ze stojącymi miejscami, ale można zamówić posiłek na swoje miejsce (kawy nie chcieli zanieść – nieco się poparzyłem) – wózek z napitkami nie jeździ. W obie strony pociąg przyjechał o czasie.
Wróćmy do Pendolino. Trasę z Warszawy do Krakowa o długości 293 km pokonuje w 2 godziny 20 minut, czyli ze średnią prędkością 127 km/godz. Na CMK jedzie znacznie szybciej, a wolniej z Miechowa do Krakowa. Musi mieć też nieco zapasu czasu, bo po drodze stał z 10 minut i przyjechał na czas. Z powrotem spóźnił się 10 minut, ale też czekał na niego skład z Warszawy do Gdyni.
Z zakupem biletów jest nieco lepiej, ale dalej pojawia się sporo pytań:
- Mamy już trzy platformy do zakupu biletów na intercity: Intercity.pl, PKP.pl oraz należąca do PKP platforma Bilkom.pl . Po co są aż trzy należące do tej samej Grupy PKP, gdzie każda z nich ma jakieś problemy – może powinno się skupić na opracowaniu jednej należącej do PKP i ewentualnie w ramach dopuszczenia konkurencji pozwolić też działać innej, prywatnej – np. KOLEO?
- Na platformie Intercity można już zarezerwować bilet tam i potem na powrót, a dopiero następnie je oba razem opłacić. Ale dlaczego nie można zarezerwować kilku odcinkowych biletów?
- Rezerwując na jednym bilecie miejsca dla dwóch i więcej osób, możemy się spodziewać, że będą one koło siebie, ale okazało się, że są od siebie oddzielone innym miejscem i korytarzykiem.
- A szczególnie istotnym pytaniem jest dlaczego najpierw system stara się „upchać” pasażerów II klasy do wagonu nr 4, gdy pozostałe 2,5 i 6 są potem pustawe? Co ciekawsze Bilkom w tym samym czasie (testowałem zakup na ten sam pociąg na platoformach Intercity i Bilkom) zaproponował miejsca obok siebie w wagonie 5-tym.
- Nie ma też możliwości wyboru miejsca z kierunkiem jazdy, co dla niektórych osób ma istotne znaczenie zdrowotne. Dokładniej - nie można wybrać miejsca, z wyjątkiem wskazania na miejsce obok już wcześniej zarezerwowanego. Ale Bilkom pozwala na rezerwację wskazanego miejsca, przy czym trzeba podać jego numer (trzeba znać sposób numeracji miejsc w każdym z wagonów – inaczej - mieć w podglądzie diagram zajętości miejsc w każdym z wagonów.
Tutaj zatrzymajmy się chwilę nad istotną wadą tego systemu rezerwacji i zakupu biletów – nad wyborem miejsca przez pasażera. Pytając już raz IC Intercity o rezerwacje miejsc dostałem taką odpowiedź:
Dodatkowo pragnę poinformować, iż zgodnie z obowiązującym algorytmem, system rezerwuje miejsca w pociągu w taki sposób, aby zapewnić sukcesywne zapełnianie wagonu, a później całego pociągu. Zapełnianie pociągu zaczyna się od wagonów o najniższym numerze handlowym. Taki algorytm rezerwowania miejsc umożliwia w razie potrzeby (na przykład w razie awarii wagonu lub jednostki odpowiednio - wyłączenie wagonu lub przemieszczenie Podróżnych do zastępczego składu wagonowego) podjęcie stosownych do sytuacji działań. Przy zakupie internetowym kilku biletów miejsca przydzielane są w pobliżu siebie (ten sam przedział - w wagonach z przedziałami albo ten sam rząd/rząd sąsiedni w wagonach bezprzedziałowych) w ramach ich dostępności.
Niestety jest to słaby argument, gdyż z jednostek Pendolino, Dart, Flirt nie da się wyłączyć pojedynczego wagonu – najwyżej całość nie może pojechać. A obowiązujący (kogo?) algorytm można zawsze zmienić, a raczej poprawić.
Numeracja miejsc w wagonach oraz w jednostkach Pendolino, Dart, Flirt jest zgodna z normą UIC580, czyli przy w danym przedziale, lub w dwóch sąsiednich rzędach miejsca przy oknach mają numer x1, x2, x5, x6, a środkowe x3, x7 oraz x4 i x8 (w drugiej klasie), gdzie x jest numerem przedziału (lub kolejnych dwóch rzędów). W wagonach bezprzedziałowych oraz w jednostkach nie udało się zachować zasady, że miejsca nieparzyste są ustawione w kierunku jazdy. Również części miejsc może nie być z powodu miejsca na bagaże, rowery, albo też niektóre z nich są przeznaczone dla inwalidów oraz matek z dziećmi. Komplikuje to algorytm przydzielania miejsc, ale też nie jest to zadanie niemożliwe do wykonania. Dlaczego więc tak trudno jest to zrealizować?
Innym rozwiązaniem jest umożliwienie kupującemu samodzielne wybranie miejsca. A że realizacja takiej opcji nie jest aż tak trudna, to popatrzmy sobie jak to zrealizowano w internetowej sprzedaży miejsc na kolejach niemieckich, gdzie można łatwo wybrać sobie wagon i miejsce również w kierunku jazdy (przy pewnych zastrzeżeniach). Podobnie jest na (TAK!) kolejach ukraińskich ( to jest w wersji angielskiej). Co prawda, nie sprawdzałem jak to działa w praktyce, ale wybór relacji i miejsca jest też przejrzysty i prosty - tym bardziej, że ich numeracja miejsc nie jest zgodna z normą UIC580. Jak oni mogą, to dlaczego w intercity.pl jest to taki problem?
Ale jak ukraińskie koleje mają stronę po angielsku, to postanowiłem sprawdzić czy na Intercity.pl mogą kupić bilet Anglicy. A więc:
- otwieramy stronę intecity.pl , i wybieramy język EN (jest jeszcze DE i RU ),
- mamy stronę po angielsku - wpisujemy nazwę stacji - Warsaw, Cracow nie wchodzi, trzeba nazwy stacji znać po polsku (np. Kraków Główny !) [a nie można było uzupełnić nazwy stacji w języku polskim, nazwą w języku angielskim?], i jeszcze ten komunikat po polsku: Zmiana organizacji komunikacji w Krakowie Od 20 października do 14 grudnia 2019 roku. - będzie musiał sobie Anglik googlem przetłumaczyć!.; wybieramy SEARCH
- search i dostajemy następną stronę po polsku! - no to znowu dokonujemy wyboru EN.[aha, nie ma już DE i RU, czyli coś tam jednak zapamiętał], ale pozostał jeszcze tekst - *Łącznie dla wszystkich klas i usług w danym pociągu - What does it mean?; wybieramy CONTINUE?, Google translate!, wybieramy RETURN TICKET
- i znowu strona po polsku, a próba przełączenia jej na angielski powoduje powrót do pocżątku
Jednym słowem KLAPA, czyli KAPUT, bo po niemiecku jest gorzej (np.nazwy miesięcy są po angielsku), a po rosyjsku jeszcze gorzej.
I jak to można skomentować - WSTYD.
Pozostałe uwagi są identyczne z tymi, które zadałem już dwa lata temu.
Zastanawiające jest jak wolno zmienia się – unowocześnia – ten stosunkowo prosty system sprzedaży biletów.