A jednak po polsku
Wiele z tych stwierdzeń jest dalej aktualnych, ale języków programowania już nie będziemy tłumaczyć. Jeśli komputery rozumieją tylko po amerykańsku, to my też musimy nauczyć się tego języka. Pojawia się jednak pytanie, czy Anglicy podczas negocjacji BREXITu nie zażądają od Europejczyków opłat za używanie ich języka? [uwaga z dnia 2018-02-13]
Ostatnio [w 1986] byłem [w Londynie] świadkiem gorącej dyskusji między przedstawicielami firm komputerowych z USA i Europy na temat pisowni jednego ze słów kluczowych języka programowania BASIC. Sprawa dotyczyła słowa COLOR po amerykańsku i COLOUR po angielsku. Okazuje się więc, że wbrew propagowanym u nas opiniom — istotne jest dla Amerykanina czy Anglika, aby tekst programu był zgodny z mową potoczną. Podobnie Francuzi stwierdzają, że będą w całości tłumaczyć normy języków programowania na język francuski — łącznie ze słowami kluczowymi.
W Polsce zagadnieniem tym zajęło się ostatnio Polskie Towarzystwo Informatyczne. W stanowisku Prezydium PTI (Biuletyn PTI nr 7—8, 1985, Informatyka nr 11’1985) w sprawie wprowadzenia informatyki do szkół znalazło się też stwierdzenie, że polskie komputery powinny być wyposażone w polski alfabet — na klawiaturze, ekranie, drukarkach oraz w oprogramowaniu. Na seminarium zespołu PTI (1985.10.09, Warszawa) podczas dyskusji tego problemu prezes PTI, prof. W. M. Turski stwierdził w swoim wystąpieniu, że jesteśmy narodem, który przez wiele lat jedyne co miał ze swej narodowości, to język — musimy więc o tym pamiętać. Ilustracją tej wypowiedzi było zdanie: ZADANIE KATA NA LACE.
Niestety, poglądy wielu informatyków przypominają mi znane z nauki o historii literatury polskiej poglądy otoczenia lmć Miłokaja Reja z Nagłowic. Musiał on wreszcie zawołać, że Polacy nie gęsi też swój język mają. Otoczenie zaś wolało gadać i pisać po łacinie, bo wtedy pospólstwo z trudnością mogło dostąpić zrozumienia, o czym mowa. Ilustracją skutków pobłażliwości i lekceważenia języka może być mój ulubiony przykład z systemu DOS RW dla SM4. System ten wyposażony w terminal z alfabetem angielskim i rosyjskim zgłasza gotowość słowem КОММАНД lub też wypisuje słowo EPPOP, albo nie reaguje na popularną nazwę programu PIP (wpisaną jako rir).
Zanim jednak podsumujemy dotychczasowe dyskusje na temat spolszczenia języków programowania — ustalmy, że dotyczy to tylko systemów i języków bezpośrednio użytkowanych przez ogół nieprofesjonalistów. Informatykom pozostawiamy konieczność nauczenia się języka ojczystego komputerów — języka angielskiego. Możemy się jedynie cieszyć, że to nie Arabowie albo Japończycy skonstruowali pierwszy komputer, (por. W. Iszkowski, Nasz drugi język, Informatyka 9’1984).
Obecny stan wyposażenia komputerów charakteryzuje się całkowitym brakiem przystosowania ich do języka polskiego. Brak klawiatury z polskimi literami: ą,ć,ę,ł,ń,ó,ś,ź,ż oraz ekranów z rastrami tych znaków. Także wszystkie drukarki, mogące już drukować prawie wszystko — nie są wyposażone w polski zestaw znaków. Również standardowe oprogramowanie komputerów nie uwzględnia alfabetu polskiego. Pomijam tutaj próby częściowego definiowania znaków jako dodatkowych symboli specjalnych — gdyż dość trudno jest je zainstalować nawet w edytorze tekstów takim, jak Wordstar. Konstruowanie znaków przez nakładanie dwóch znaków na siebie uważam za pomysł chybiony.
Podstawowym warunkiem rozwoju informatyki w Polsce jest wyposażenie komputerów w zestaw polskich znaków. Do rozstrzygnięcia pozostaje umieszczenie tych znaków w zestawie kodu ASCII oraz równoważnego mu kodu ISO. Należy również rozważyć najlepszy układ klawiszy na klawiaturze.
Tutaj okazało się po wielu dyskusjach i sporach, że jako nieliczni przyzwyczailiśmy się do używania amerykańskiej klawiatury z oprogramowanym klawiszem prawego ALTu dla wprowadzania polskich liter (klawiatura programisty). Istnieje też zdefiniowana polska klawiatura (maszynistki), ale jeszcze jej nie spotkałem w użyciu i obawiam się, że większość Polaków miałaby poważne trudności w pisaniu na niej tekstów. A tak łatwo jest nam używać klawiatur za granicą i ze zdziwieniem patrzymy na klawiatury francuskie, hiszpańskie czy niemieckie (chyba, że mamy umiejętność szybkiego przestawienia ich na polską klawiaturę programisty - [uwaga z dnia 2018-02-13]
Dotychczasowy system nie jest ergonomiczny. Oczywiście, również drukarki powinny być wyposażone w taki zestaw polskich znaków. Co więcej wszyscy krajowi producenci powinni stosować ten sam układ znaków. Bezdyskusyjne jest dopuszczenie akceptacji polskich liter w komentarzach języka, w identyfikatorach obiektów, w napisach oraz w komunikatach o błędach. Do rozstrzygnięcia pozostaje problem porównywania leksykograficznego tekstów. Rozwiązanie to jest bowiem zależne od ułożenia znaków w zestawie kodów. Zaakceptowanie polskich tekstów przez translatory języków programowania nie powinno nastręczać kłopotów — oczywiście tylko wtedy, gdy nie są to produkty kopiowane w postaci binarnej. Takie wykorzystanie języka polskiego pozwoli już na usunięcie wielu terminów żargonowych.
Młodzi użytkownicy komputerów, co prawda, szybko przyswajają sobie nieznane słowa — ale są to słowa obce, nieznane i dlatego często są źle odmieniane oraz wymawiane. Nie chcę już tutaj przytaczać przykładów, które ostatnio słyszałem w radiu czy telewizji. Najbardziej kontrowersyjnym problemem jest wykorzystanie polskich słów kluczowych języka. Inaczej mówiąc, dyskutowane jest pełne przetłumaczenie języka programowania (jego słów kluczowych). Dla wielu pomysł ten jest obrazoburczy i przytaczają oni wtedy następujące argumenty: — język polski nie nadaje się do konstruowania prostych, krótkich i poprawnych gramatycznie zdań — stosując język polski odcinamy możliwość akceptacji oprogramowania zachodniego oraz możliwość sprzedaży oprogramowania wytwarzanego u nas (sic!) — uczenie programowania po polsku utrudnia późniejsze nauczenie się programowania w innych językach programowania, których słowa kluczowe pochodzą z angielskiego.
Obecnie już czas, aby wykazać całkowitą bezpodstawność tych opinii. Osobiście uważam, że im szybciej informatyka nie będzie się kojarzyć z językami obcymi, tym łatwiej zostanie zaakceptowana. Na marginesie, nie powinna ona też kojarzyć się z żółwiem rysującym na ekranie kwadrat, co usilnie ostatnio próbuje przekazać telewizja. Uważam, że kolejne nowoczesne translatory języków z równym powodzeniem będą akceptowały różne narodowe alfabety i zestawy słów kluczowych wraz z ich odmianą przez przypadki i osoby. Oczywiście wersję polskojęzyczną trzeba zaimplementować w Polsce!
Kolejny argument obalił prof. W. M. Turski podczas dyskusji na wspomnianym spotkaniu, zadając pytanie: Ile to programów napisanych przez Jasia Kowalskiego (przepraszając wszystkich Janów Kowalskich) ma szanse sprzedaży w innych krajach. I jeszcze o ostatnim argumencie. Ile jest w nim prawdy, mogą powiedzieć wszyscy ci, którzy po nauce Fortranu, Algolu i Pascala próbowali z trudnością poznać Simulę, Lisp czy Prolog.
W obecnej chwili mamy już spolszczone wersje języków Basic i Logo, działające na mikrokomputerach Spectrum. Obie mają jeszcze nie najlepiej dobrane niektóre polskie słowa kluczowe, ale każda droga zaczyna się od wybojów. Efektem spotkania zespołu PTI było utworzenie grupy roboczej, której zadaniem ma być opracowanie i implementacja polskiej (a nie spolszczonej) wersji języka Logo. PTI wzięło na siebie trud częściowego sfinansowania tych prac. Od siebie proponuję, aby zamiast żółwia użyć nieco bardziej żwawego i swojskiego zwierzaka, na przykład chomika lub zająca, istnieje też propozycja, aby był to kurczak.
Tutaj się myliłem - jednak lepiej jest nauczyć Polaków angielskiego niż tłumaczyć na polski słowa kluczowe języków programowania, chociaż problem pelnego zrozumienia tekstu pozostaje. [uwaga z 2018-02-13]
Wacław Iszkowski,
Opublikowano w piśmie INFORMATYKA Nr 1/1986