CeBIT - studium przypadku
Historia wzrostu i zaniku targów CeBIT
Zanim przyjrzymy się Cebitowi, przypomnijmy jeszcze o pierwszych targach komputerowych w Europie – SICOB w Paryżu. SICOB (Salon des industries et du commerce de bureau) powstał z inicjatywy organizacji komercyjnych prezentując od 1950 biurotykę, a w latach następnych komputerykę i informatykę do 1990 roku. Historia SICOBu znajduje się obecnie w Muzeum Informatyki w dzielnicy La Defence w Paryżu.
Teraz już możemy zacząć analizować dzieje CeBITu. Na podstawie różnych danych z różnych źródeł, często dla danego roku nieco odmiennych, zebrałem liczby wystawców oraz gości (zwiedzających) targów w latach 1986-2018. Niewielką część danych trzeba było interpolować na podstawie wartości z lat sąsiednich. W przypadku liczby wystawców powinniśmy wiedzieć, że poszczególni wystawcy różnili się wykorzystywaną powierzchnią stoisk - od zajęcia całej hali do stoiska minimalnego o powierzchni 20 m2 lub nawet mniejszej gdy korzystali ze wspólnej powierzchni stoiska narodowego lub regionalnego. Po roku 2002 wiele firm, nawet tych największych, ograniczało radykalnie wielkość swoich stoisk, oszczędzając znaczne sumy.
W przypadku liczby zwiedzających, są to również wartości szacunkowe, gdyż nie wszyscy zwiedzający byli wpisywani do systemu biletowego Ce-BITu. Część z nich była gośćmi VIP poszczególnych firm wprowadzanymi poza normalnymi bramkami. Do liczby zwiedzających trzeba też dodać obsługę stoisk, która w wolnych chwilach odwiedzała stoiska konkurencji. A liczba osób obsługi stoisk na targach dochodziła w sumie do 100 tys. osób.
Przyglądając się zamieszczonym wykresom, dobre wrażenie robi stały rozwój liczby wystawców i zwiedzających od 1986 (a w zasadzie od 1970) roku, aż do 2001. Pewien spadek liczby zwiedzających po 1995 był spowodowany raczej trudnościami z zakwaterowaniem w Hanowerze, które się radykalnie poprawiło po EXPO 2000, stąd rekordowy szczyt w 2001 roku. Po 2001 następuje gwałtowny spadek liczby wystawców oraz zwiedzających, co było zapewne efektem bańki internetowej – nieco słabiej odczuwalnej w Europie, niż w Kalifornii. Potem jeszcze na wystawców oddziaływał kryzys finansowy z lat 2007- 2009 – co prawda amerykański, ale ze skutkami globalnymi. I niestety jak się rozpoczął spadek liczby wystawców, a co za tym idzie, również zwiedzających – to już żadne próby poprawy sytuacji ze strony organizatorów targów nie dawały widocznego rezultatu Targi się zwijały z jakichś „nieznanych” powodów. Spróbujmy poszukać tych powodów.
Czynniki sukcesu targów CeBIT:
- tradycje niemieckie w organizowaniu i uczestniczeniu w targowiskach,
- SICOB wzorcem targów biurotyki, komputeryki oraz informatyki, a CeBIT przejmował od nich organizację, wystawców i zwiedzających.
- stałe wspomaganie organizacyjne ze strony władz miasta Hanower,
- stałe wspomaganie finansowe i gospodarcze ze strony rządu Dolnej Saksonii,
- stałe wspomaganie polityczne ze strony rządu federalnego i osobiście każdego kolejnego kanclerza,
- bardzo dobre położenie komunikacyjne – węzeł kolejowy i autostradowy (wschód-zachód i północ-południe) – z Berlina 250 km, z Hamburga 120 km, z Kilonii 255 km, z Frankfurtu 265 km, z Stutgartu 405 km, z Monachium 500 km,
- lotnisko z połączeniami głównie lokalnymi, ale też europejskimi,
- stale rozbudowywane tereny wystawowe wraz z infrastrukturą,
- poszukiwanie kontaktów – klientów i partnerów przez znaczącą liczbę małych firm niemieckich,
- wchodzenie na rynek niemiecki firm amerykańskich,
- poszukiwanie rynku zbytu dla produkcji tajwańskiej, koreańskiej i malezyjskiej,
- rosnąca gospodarka Niemiec - potem łącznie z terenami wschodnimi,
- brak konkurencyjnych targów tego typu w Europie,
- początki ekspansji na rynek europejski firm chińskich,
- wysokie marże sprzedaży produktów i usług w firmach teleinformatycznych,
- znaczące budżety na marketing i promocję produktów oraz usług informatycznych,
- dobra organizacja funkcjonowania targów dla wystawców i zwiedzających,
- moda na obecność na targach jako wystawcy oraz jako zwiedzającego,
- poszerzająca się Unia Europejska ze wspólnym rynkiem,
- poszukiwanie partnerów przez firmy ze wschodnich krajów unijnych,
- stale modernizowana infrastruktura komunikacyjna i zakwaterowania,
- rozbudowa terenów wystawowych, szczególnie po EXPO 2000,
- miejsce podglądania nowoczesnej techniki teleinformatycznej przez kraje ze wschodniej Europy.
Czynniki wpływu na zanikanie targów:
- przekroczenie granicy sensownego wzrostu liczby wystawców, powodującej trudności w rozeznaniu się w ofertach,
- przekroczenie granicy sensownej liczby zwiedzających,
- brak ograniczenia tłumów – szczególnie rozróżnienia pomiędzy biznesem, konsumentami, a „odkurzaczami”,
- wywindowanie cen biletów ze zbyt późnym ich regulowaniem w dół,
- zmniejszanie się liczby konsumentów odwiedzających targi, gdyż prościej mogli to samo obejrzeć w supermarketach (laptopy, telefo-ny komórkowe i inny tego typu sprzęt),
- recesja gospodarcza mająca wpływ na rynek teleinformatyczny,
- wprowadzenie w Unii Europejskiej procedur zamówień publicznych stawiających dostawców w roli petenta oferenta najlepszej oferty,
- zmniejszenie marż na sprzedaży produktów i usług teleinformatycznych,
- regulacje rynku telekomunikacyjnego ograniczające zyski operatorów,
- cięcie kosztów - ograniczanie w firmach funduszy na marketing i promocję,
- zbyt wysokie koszty wynajmu powierzchni wystawowej oraz potrzebnej infrastruktury,
- w firmach przeniesienie ofert oraz poszukiwania partnerów do internetu,
- opóźniona reakcja organizatorów targów na zmieniające się potrzeby wystawców i zwiedzających,
- brak możliwości skalowalności targów – szczególnie w dół,
- zbyt późne uruchomienie wysoko merytorycznych konferencji tematycznych.
Diagnoza
Powyższe czynniki są subiektywne i nie są oparte na jakichś analizach czy badaniach – ale zostały zapisane bo tak się mi wydaje. Dobrze byłoby podjąć działania analityczno-poznawcze, ale też pytaniem jest po co, gdyż obecnie i w przyszłości już takiego jak dotychczas rynku teleinformatycznego nie będzie i takich targów już też nie będzie. Techniki teleinformatyczne tak szybko i tak bardzo się zmieniają, że w każdym roku inne rozwiązania stymulują rozwój rynku, a tym samym inne muszą być sposoby poszukiwania już też nieco innych klientów oraz współpartnerów biznesowych.
Ciekawą diagnozę stawia tutaj Marek Maniecki, który od 2000 roku uczestniczy w światowych konferencjach korporacji informatycznych (np. Oracle World Forum), na których to tysiące słuchaczy – deweloperów i potencjalnych klientów może przez kilka dni zapoznać się szczegółowo z najnowszymi produktami oraz odwiedzić stoiska firm partnerskich oferujących aplikacje oraz wsparcie techniczne, a handlowcy korporacji i partnerów mogą pozyskać nowe zamówienia. Konferencje te są płatne, ale też są znacznie pożyteczniejsze niż targi. Te największe odbywają się w USA, istnieją mniejsze i ukierunkowane tematycznie lokalne w Europie i nie tylko.
Taka forma marketingu została przyjęta przez te korporacje jako efektywniejsza w dotarciu do rzeczywistych partnerów i ich deweloperów oraz potencjalnych klientów, a także dla nich samych w lepszym poznaniu nowych rozwiązań technicznych. Targi CeBIT i podobne nie są im wtedy potrzebne. Pytanie tylko, co mają zrobić mniejsze firmy tworzące oprogramowanie i sprzęt poza korporacjami. Istnieją jeszcze targi teleinformatyczne o charakterze biznesowym oraz konsumenckim.
W Europie mamy targi IFA w Berlinie, Mobile World Congress w Barcelonie, Giełda ISB czy Kongres VDI ELIV oraz CES w Las Vegas. Te specjalistyczne, odwiedzane w wąskim gronie ekspertów, wystawy i targi nie zapełniają luki po poprzednich imprezach. W zasadzie nie ma miejsca dla wielu firm pokazania swojej oferty i bezpośredniego spotkania się. Pozostają relacje w internecie, które można jeszcze rozbudować o wirtualne targi, gdzie każda z wystawiających firm jest dostępna w wirtualnej przestrzeni okularów 3D. Ale też nie zastąpią one biznesowego lunchu, podczas którego można lepiej poznać naszego partnera czy klienta.