Termin event po polsku
Na zapytanie [G] z jednej uczelni, czy poprawną jest nazwa nowego kierunku studiów podyplomowych „Zarządzanie eventami” została zainicjowana nieformalna grupa dyskusyjna złożona z członków Rady Języka Polskiego (RJP) oraz Zespołu Terminologii Informatycznej (ZTI).
Członkowie grupy w mejlach wymienili swoje poglądy na używanie w polskiej mowie i piśmie terminu „event” oraz proponując jego prawidłowe tłumaczenie lub spolszczenie. Poniżej jest przedstawione uogólnione sprawozdanie z tej dyskusji. Wszyscy przyjęli wiadomości szerokie stosowanie, szczególnie w sferze marketingu, angielskiego terminu „event” w odniesieniu do organizowanych imprez lub wydarzeń biznesowych oraz komercyjnych.
Jednocześnie większość stwierdziła, że:
- nie lubi eventu, ale chyba nic nie zdziałamy, bo jest on [event] dla wielu osób atrakcyjny i - co tu dużo mówić - wypełnia lukę w polszczyźnie, a jego ewentualne zamienniki: wydarzenie, spotkanie, impreza, przyjęcie są zakresowo węższe, event je wszystkie znaczeniowo wchłania [K];
- hasło event odnotowuje nawet najnowszy internetowy Wielki słownik języka polskiego w znaczeniu: uznawane za ważne przedsięwzięcie polegające na zebraniu się określonej grupy osób w jakimś miejscu, zorganizowane dla osiągnięcia zamierzonego przez organizatora celu’: [K];
- słowo event – jakkolwiek pisane – kojarzy się z jakimś tandetnym (co nie oznacza, że nie kosztownym!) marketingiem, trudno byłoby więc nazwać to wydarzeniem, a z kolei impreza to określenie dość młodzieżowe, więc też chyba nie pasuje; przyjęcie – brzmi dla mnie zbyt nobliwie, a spotkanie – zbyt rzeczowo; gdy ktoś mnie zaprasza na event, to zaraz zaczynam kombinować, jak by się z tego wykręcić; dla mnie to typowe słowo, które obniża rangę niosącej przez niego treści, … , więc może niech zostanie event… - poddając się w końcu [B];
- nie bardzo mogę znieść w reklamie słownej hotelu - mamy 10 tys. m2 powierzchni iwentowej lub eventowej (gdy jest to napisane), dlatego też, ponawiam stwierdzenie, że eventu należy unikać, zastępując go słowem impreza lub wydarzenie, a jak już trzeba to spolszczyć go, to jako iwent, i warto też jeszcze na nim podebatować, bo wpuszczanie go w takiej postaci na „salony” jest chyba jednak nietaktem dla polskiego języka[I].
- termin polski angielskiego event jest moim zdaniem niedopuszczalny, bo w języku polskim nie ma litery "v". Po spolszczeniu na iwent powstałby potworek językowy, zupełnie niepotrzebny[C].
Podsumowaniem tej części dyskusji może być stwierdzenie [K] - Ja eventu unikam, wybieram zwykle słowo wydarzenie obudowane różnorodnymi przydawkami, bo jedyne, co możemy zrobić dla polszczyzny, to unikać słowa event. Potwierdza to [D] - Też nie lubię tego słowa i sama unikam.
Ale takie podejście nie zadowoliło części pozostałych dyskutantów.
I tak [C] stwierdza - Jeśli Rada Języka Polskiego nie rozszerzy polskiego alfabetu i nie zadekretuje, że "e" czyta się jak "i", to słowo event jest niedopuszczalne. Na to [KK]: Rada Języka Polskiego nie ma takiej mocy, by słowa zabronić, może informować o jego niefortunności, co właśnie uczyniłam.
W Wikipedii w haśle Alfabet polski jest informacja: Rada Języka Polskiego uzasadnia, iż brzmienie wszystkich, nawet nowo wymyślanych, wyrazów w języku polskim da się zapisać zgodnie z regułami polskiej ortografii za pomocą 32 liter, bez użycia liter X (iks), V (fał) czy Q (ku). Niemniej te trzy łacińskie litery towarzyszą językowi polskiemu w wyrazach obcych i obcojęzycznych, przekształcając się zazwyczaj w litery polskiego alfabetu w miarę powszednienia stosowania wyrazów je zawierających.
Z kolei [I] - Chyląc czoła przed tym że już polskie słowniki dopuszczają zapis event – to może dla ujednolicenia powinniśmy pisać: vector viaduct vulcan advent … z literą "v" zamiast "w". Kiedyś spolszczono markę Rover sprzedającą do Polski rowery. Według tej samej zasady spolszczyliśmy server przyjmując w polskim języku - serwer. Dlaczego kiedyś dbano o pisownię w języku polskim, używając liter x,v,q tylko do zapisu wyrazów, a szczególnie nazw obcojęzycznych, a teraz to można już byle jak?
Na to [D] - powiedziałabym, że to nie jest "byle jak", ale zgodnie z zasadami pisowni - w wyrazach będących cytatami pozostawimy pisownię oryginalną, w przyswojonych - polszczymy. Przy obecnym niezwykle gwałtownym napływie różnych zapożyczeń pisownia często pozostaje bez zmian, mogą się pojawić dwie równoległe (np. business i biznes; mail i mejl), w końcu może zostać tylko spolszczona - np. dżinsy. Tu ważną rolę odgrywa nie tylko czas, ale też częstość użycia w tekstach różnego rodzaju. Od razu dodaję, że nie wszystko mi się z tego podoba.
Pojawiły się więc dwie opcje rozwiązania tego problemu:
- przetłumaczyć event na polski jako zdarzenie, wydarzenie, impreza.
Uzasadnienie: Zgodnie ze słownikiem Online Etymology Dictionary, termin event pochodzi od łac. eventus. Zaglądając do słownika łacińsko-polskiego znajdujemy tamże 10 terminów zawierających frazę: eventus - następstwo, zdarzenie, rezultat, skutek, sukces, wydarzenie, wyjście, wynik, wypadek, zaszłość́. A w słowniku Glosbe mamy: eventum – zdarzenie, wydarzenie, impreza. Czyli jest to uzasadnione tłumaczenie, gdyż wywodzi się z języka łacińskiego, będącego też podstawą pochodzenia języka polskiego.
- spolszczyć zgodnie z zasadami, czyli jak najbliżej wymowy, a więc iwent
Uzasadnienie: Wiele słów w polskim języku jest spolszczeniem słów z innych języków, m.in. rower, mejl, komputer, inżynier itp. Potwierdza to [K] - Jeśli jednak event się rozpowszechni, to niewykluczone, że będzie pisany po polsku: iwent. A mamy już przykład -... branży iwentowej...…kulinacyjnym punktem iwentu w art. red. Ewy Wilk (Polityka nr 40 2.10-8.10.2019, str.24).
Wracając do nazwy studiów, ktoś stwierdził, że zarządzać to można osobami lub firmami, organizacją – a więc raczej powinno być: Zarządzanie organizacją imprez [firmowych, biznesowych, komercyjnych, itp.], a i w internecie możemy znaleźć wiele Agencji Biur, Przedsiębiorstw Promocji i Organizacji Imprez artystycznych, masowych, firmowych, integracyjnych, itp. – i są one rozpoznawalne (bez eventów).
Na koniec dyskusji pytający w imieniu uczelni [G] stwierdza - Ja jako inżynier jestem zainteresowany terminologią inżynierską, a jako informatyk – szczególnie informatyczną, a słowo event niekoniecznie do takiej należy (choć są eventy w systemach operacyjnych; wówczas nazywamy to zdarzeniami). Problem wynikł na niedawnym posiedzeniu Senatu (…), na którym głosowane było powołanie nowych studiów podyplomowych Zarządzanie eventami. Ten tytuł nie spodobał się, co zgłosiłem, ale organizatorzy stwierdzili, że nie ma w języku polskim dobrego odpowiednika angielskiego terminu Event management. Moim skromnym zdaniem nie jest to prawda, bo mamy dobre słowo – “impreza”, zgłoszone w tej naszej dyskusji przez parę osób. Ale przecież event brzmi dużo lepiej – absolwent takich studiów będzie menedżerem eventów (a może nawet event managerem!), a nie zwykłym organizatorem imprez. Marketing przede wszystkim.
Część zespołu dyskusji terminu event.
- [B] - prof. Andrzej Blikle, Instytut Podstaw Informatyki PAN i Rada Języka Polskiego PAN;
- [C] - prof. dr hab. inż. Wojciech Cellary, Katedra Technologii Informacyjnych, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu;
- [D] - prof. dr hab. Anna Dąbrowska, Dyrektor Szkoły Języka Polskiego i Kultury dla Cudzoziemców, Kierownik Zakładu Językoznawstwa Stosowanego Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego;
- [G] - prof. Krzysztof Goczyła, Politechnika Gdańska;
- [I] – dr inż. Wacław Iszkowski, członek Zespołu Terminologii Informatycznej przy Radzie Języka Polskiego;
- [K] - prof. dr hab. Ewa Kołodziejek, Uniwersytet Szczeciński, członkini prezydium Rady Języka Polskiego; oraz [KK i Ś] ;
W Warszawie, we wrześniu 2019